Mecz, który zapadnie w pamięci. Szyszła - Sparta 2:2

Mecz, który zapadnie w pamięci. Szyszła - Sparta 2:2

Będzie to najprawdopodobniej najdłuższa relacja z meczu. Warto jednak przeczytać ją od początku do końca, ponieważ czasami pewne sytuacje po prostu tego wymagają. A więc zacznijmy.

Tej niedzieli wybraliśmy się na daleki wyjazd do Tarnoszyna na mecz z Szyszłą. Pogoda, która towarzyszyła nam podczas podróży zwiastowała deszczowe spotkanie i tak też się było. Wyszliśmy skoncentrowani i z myślą, że zadowoli nas jedynie komplet punktów. W pierwszych minutach gospodarze chcieli nas zaskoczyć odważną grą do przodu i nieustępliwością w środku pola. Po kwadransie gry najgroźniejszą szansę do otworzenia wyniku mieli zawodnicy Szyszły. Po strzale z pola karnego dobrą interwencją popisał się jednak Robert Jędruszko. Z każdą minutą nabieraliśmy pewności siebie a gra piłką po mokrej tego dnia murawie wyglądała co raz lepiej. W 23 minucie Sebastian Palikot podszedł do rzutu wolnego z niepozornie dalekiej odległości. Strzał wylądował niestety na poprzeczce, ale jeszcze w tej samej akcji udało nam się wywalczyć rzut rożny. Do piłki podszedł Krzysztof Branecki a świetnie zbiegający na pierwszy słupek Seba Palikot umieścił piłkę w siatce nie dając szans bramkarzowi. Otworzyliśmy więc wynik meczu i był to moment, w którym miało się grać łatwiej zawodnikom Sparty - i tak też było. Trzy minuty później prowadziliśmy już 2:0. Niesamowitym uderzeniem popisał się Michał Przyczyna, który uderzył piłkę z około 25 metra w samo okienko bezradnego golkipera rywali. Do końca pierwszej połowy prowadziliśmy grę i mogliśmy jeszcze podwyższyć prowadzenie, jednak po strzale głową Kamila Bosiaka, futbolówka minimalnie minęła światło bramki. Na przerwę schodziliśmy więc w dobrych humorach. Dwubramkowa przewaga dawała komfort i wydawało się, że przy odpowiedniej koncentracji w drugiej części gry, zdołamy zwyciężyć w tym spotkaniu. Rozpoczęła się jednak druga połowa a wraz z nią Szyszła zaczęła z każdą minutą dochodzić bardziej do głosu. W 53 minucie gospodarze byli blisko bramki kontaktowej, jednak strzał zza pola karnego minął minimalnie naszą bramkę. Dwie minuty później nadszedł moment, który odmienił ten mecz o 180 stopni i zapoczątkował coś, co nie ma prawa bytu nawet w takich ligach jak A czy B Klasa. Łukasz Stec wbiegł w pole karne i będąc na 8 metrze od bramki, został wycięty równo z trawą. Obrońca Szyszły nie zaliczył nawet kontaktu z piłką w tej sytuacji. Od tego momentu wkradła się przeogromna nerwowość i mecz po prostu wymknął się nam spod kontroli. Już kilka minut później gospodarze bliscy byli strzelenia bramki, ale strzał z pola karnego na raty wybronił nasz bramkarz. W kolejnych minutach to nasi rywale byli zdecydowanie częściej po stronie atakującej. Miały miejsce kolejne kontrowersyjne sytuacje na boisku a nerwowość niestety wzrastała. W 68 minucie stało się to czego się obawialiśmy i zarazem spodziewaliśmy patrząc na sytuację w drugiej połowie. Po dośrodkowaniu z bocznej strefy, pechową interwencję zaliczył Michał Sołoducha, który zmylił bramkarza i trafił do bramki. Przez kolejne piętnaście minut dalej to Szyszła miała więcej z gry, jednak nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej okazji do wyrównania. Ostatnie pięć minut regulaminowego czasu i kolejne trzy doliczone, były jednym wielkim chaosem. Dziwne decyzje arbitra, nerwowość w wyprowadzeniu piłki i niepotrzebne krzyki. Mieliśmy jeszcze 2-3 szanse po kontratakach ale bez pozytywnego skutku. W ostatniej minucie regulaminowego czasu wydarzyło się to, czego w przerwie meczu nie przyjmowaliśmy do świadomości. Gol wyrównujący. Rzut rożny, strzał głową, trafienie. Wydawało się, że gospodarze będą już zadowoleni z tego rezultatu. Nic bardziej mylnego. W jednej z ostatnich akcji sytuację sam na sam zmarnował zawodnik Szyszły, obijając spojenie bramki. Kilka chwil później usłyszeliśmy ostatni gwizdek w tym spotkaniu. Ciężko opisać jak bardzo wściekli byli wszyscy związani ze Spartą, którzy przybyli na ten mecz. Niestety, nie tylko ze względów sportowych.

No właśnie...przechodzimy do punktu kulminacyjnego tekstu, który właśnie czytacie. Nigdy na stronie internetowej  czy facebooku nie poruszaliśmy tematu sędziowania. Jeśli ktoś ma za dużo czasu to zachęcamy aby to sprawdzić. Bywały mecze gdy gwizdano nam niezliczoną ilość spalonych, gdy piłka przechodziła zdecydowanie za linię bramki, jednak sędzia nie uznawał nam gola, gdy nie odgwizdywano karnych, które powinny zdecydowanie zostać odgwizdane itd. itd...Nie raz i nie dwa, z pewnością miała miejsce sytuacja, kiedy arbiter podjął złą decyzję na naszą korzyść co pomogło w późniejszym wyniku rywalizacji. Jednakże, to czego byliśmy świadkiem m.in. w drugiej połowie spotkania z Szyszłą Tarnoszyn to był istny cyrk na kółkach. Sędzia mylił się oczywiście w dwie strony. Przykładowo w ostatniej minucie meczu kiedy po błędzie jednego z naszych zawodników, który chciał podać piłkę głową ze środka boiska do jednego z naszych obrońców, jednak nie udała mu się ta sztuka i futbolówka trafiła wprost pod nogi zawodnika Szyszły, który przyjął piłkę i miał okazję wyjść sam na sam z naszym bramkarzem, ale jak się okazało...w tej sytuacji "był" spalony. Kluczowy błąd popełniony został jednak na naszą niekorzyść. I niestety o tej sytuacji nie można nawet powiedzieć, że była kontrowersyjna, ponieważ będąc obiektywnym każdy w tej sytuacji widział ewidentny rzut karny. Nawet sędzia go widział, ponieważ kilka minut później przepraszał naszego kapitana za tą decyzję. No cóż. Innych sytuacji nie będziemy już przytaczać, bo najzwyczajniej w świecie nie ma to sensu, ale ten kto nie był na meczu niech uwierzy na słowo, że ten tekst byłby dwa razy dłuższy niż jest. Gratulujemy oczywiście Szyszle za świetną drugą połowę i wyrwany punkt. Wraz z gwizdkiem rozpoczynającym grę po przerwie zaczęli atakować i sukcesywnie przybliżać się do bramek. Jest to z pewnością ekipa, która napsuje krwi wielu drużynom w tej lidze. Nie jest to wina gospodarzy niedzielnego meczu, że rozjemca spotkania podejmował takie a nie inne decyzje. My zdajemy sobie sprawę, że zagraliśmy poniżej oczekiwań, jednak być może ten wynik da nową energię do działania i już za tydzień pokażemy na co nas naprawdę stać. Ostatnie słowo odnośnie Pana sędziego. Życzymy Panu zdecydowanie więcej odwagi, ponieważ wybrał Pan zawód - hobbistycznie czy nie - który wymaga bardzo silnej psychiki. Mamy nadzieję, że wyciągnie Pan wnioski z tego co działo się w niedzielę. 

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości